Hubert Wierciński Ruchome etnografie. Praktyki, przestrzenie, ciała
towar niedostępny
dodaj do przechowalniOpis
Hubert Wierciński
Ruchome etnografie. Praktyki, przestrzenie, ciała
Etnografia to fascynująca podróż po drogach pozornie znanych i tych zupełnie obcych. To podróż ze wszech miar odkrywcza i ożywcza, lecz przede wszystkim jest to podróż rozwijająca i formatująca. Właśnie w tym leży sedno perspektywy etnograficznej – to nauka w ruchu.
Krajobrazy to materialne, wyobrażone i praktykowane krainy pozostające w stałej interakcji z ich mieszkańcami. Ale ludzie, o których tu będzie mowa, nie tkwią bezmyślnie w zamieszkiwanych krainach. Aby definiować siebie jako człowieka, a także by doświadczać krajobrazów i odkrywać je, muszą działać. Tim Ingold uczy, że „«człowieczyć» to czasownik”. Człowieczyć to stale pozostawać w ruchu i angażować się na dostępne sposoby w przestrzeń, która nie jest pasywna – człowieczyć to być stale w ruchu i w dialogu ze światem. Wszędzie tam, gdzie można dostrzec jakąś formę ruchu – a tych jest przecież bez liku, bo ruch może być fizyczny, ale także społeczny i metaforyczny – życie w istocie trwa i świat się dzieje. O tym właśnie traktuje ta praca – o ruchu i krajobrazach. Jest to opowieść badacza, dla którego ruch to nie tylko obszar zainteresowań intelektualnych, ale przede wszystkim esencja każdej praktyki etnograficznej. Nic bowiem w etnografii nie może zaistnieć bez poruszania się – tego fizycznego, ale także intelektualnego i wreszcie osobistego oraz emocjonalnego.
Rok wydania 2023
Wydanie pierwsze
Format 130 x 208 mm
Liczba stron: 336
Oprawa broszurowa
ISBN 978-83-67557-07-8
e-ISBN 978-83-67557-08-5
Cena 28 zł
Projekt okładki i stron tytułowych Ireneusz Sakowski
Spis treści
Wstęp
Rozdział 1
Antropologia i ruch / 20
Rozdział 2
Medycyna w ruchu, ruch w medycynie / 56
Rozdział 3
Ruchome krajobrazy / 121
Rozdział 4
Spacery etnograficzne / 211
Zamiast zakończenia/ 298
304 Bibliografia
326 Indeks osób
Wstęp
(fragmenty)
Długo szukałem wspólnego mianownika, który połączyłby moje różne projekty badawcze. Zawsze czułem, że są one ze sobą powiązane — uwierzyłem chyba mojemu ulubionemu współczesnemu pisarzowi Jaroslavowi Rudišowi, który ustami Ola, bohatera Końca punku w Helsinkach, wyraził przekonanie, że „wszystko wiąże się ze wszystkim”. Wciąż więc intrygowały mnie intuicyjnie powiązane tematy, ale brakowało mi tych kilku słów, a może nawet jednego słowa, które zlepiłoby myśli i badania w jedną całość. Niełatwo bowiem było znaleźć wspólną płaszczyznę między studiami nad kulturą biomedyczną, konfliktami i transformacjami społecznymi oraz dociekaniami zahaczającymi o antropologię krajobrazu i percepcji, które wynikały z moich nieskrywanych amatorskich fascynacji geologią i naukami przyrodniczymi. Nie przeszkadzało mi to — uważałem, że dobrze jest realizować się badawczo przynajmniej na kilku polach, nadmierna bowiem specjalizacja, jak sądzę, ogranicza, a nie rozwija współczesną naukę. Ale ostatnio coraz częściej zachodziłem w głowę, jakim antropologiem — i właściwie antropologiem czego — jestem. Czy powinienem wciąż określać się jako „antropolog medyczny”, który na chwilę zrobił wycieczkę w góry? A może jestem już byłym antropologiem medycznym, a teraz właściwy tytuł — do którego zresztą nigdy nie przykładałem większego znaczenia — powinien brzmieć „antropolog krajobrazu”? […]
Każdy z podejmowanych przeze mnie tematów w istocie dotyczył jakiejś „krainy” i dział się w jakimś „krajobrazie” — zarówno świat lekarski i pacjencki, działania wspinaczy, jak i napięcia w lokalnych społecznościach na Przedmieściu i w Zdroju3 osadzone były w zamieszkiwanych, wyobrażanych i wreszcie praktykowanych realiach. Wszystkie badane przeze mnie historie i działania zawsze więc zachodziły w przestrzeni, która nie tylko sprawiała, że dane praktyki były możliwe, ale była jednocześnie przez te praktyki ustanawiana i zmieniana. Odkryłem więc pierwszą zasadę spajającą moje badania. Brzmi ona następująco: wszystkie badane krajobrazy stanowią materialne, ale także wyobrażone i praktykowane krainy pozostające w stałej interakcji z ich mieszkańcami. Świat kultury i przestrzeń społeczna nie są więc zawieszone w próżni — istnieją w taki sposób, w jaki pozwalają im istnieć sposobności oferowane przez lokalność i cechy ją warunkujące.
Wyświetlane są wszystkie opinie (pozytywne i negatywne). Nie weryfikujemy, czy pochodzą one od klientów, którzy kupili dany produkt.