Hubert Wierciński Rzeczpospolita gór. Polski alpinizm egzotyczny w dwudziestoleciu międzywojennym
Cena regularna:
towar niedostępny
dodaj do przechowalniOpis
Rzeczpospolita gór jest fascynującą opowieścią o ambicjach i sukcesach polskich wspinaczy oraz ich ucieleśnionym, wielopokoleniowym (roz)poznawaniu górskiego krajobrazu. Jednocześnie to opowieść o tym, czym w polskim dwudziestoleciu międzywojennym była nowoczesność i jak wpisywała się w nią ówczesna elita intelektualna Polski. Wreszcie, książka odsłania zawiłości kolonialnego myślenia w odniesieniu do zdobywania i opisywania odległych, a więc egzotycznych ziem i ludów.
Książka Huberta Wiercińskiego należy do nurtu antropologii historycznej, ale jednocześnie poza nią wykracza. Autor przygląda się źródłom i narracjom o nich nie jak historyk, ale jak antropolog. Znaczy to, że próbuje odpowiedzieć na pytania o zwyczaje, tradycje kulturowe i obrazy świata badanej epoki. Jednocześnie jest etnografem, który doświadcza na sobie – jako wspinacz przygląda się własnemu ciału i jego zmaganiom ze skałami i górami, próbując zrozumieć doświadczenie innych.
Z recenzji Karoliny Bielenin-Lenczowskiej
Rok wydania 2024
Wydanie pierwsze
Format 138 x 220 mm
Liczba stron: 460
Oprawa broszurowa
ISBN 978-83-67557-28-3
e-ISBN 978-83-67557-29-0
Cena 54 zł
Projekt okładki i stron tytułowych Ireneusz Sakowski
Spis treści
7 Kierunek egzotyka
35 Jak etnograficznie (u)chwycić skałę
82 Trudno. Tatry, Alpy, Jura Krakowsko-Częstochowska
125 Daleko. Andy
192 Gorąco. Afryka
239 Zimno. Skandynawia i Spitsbergen
284 Niebezpiecznie. Kaukaz
338 Wysoko. Himalaje
397 Rzeczpospolita gór
421 Bibliografia
439 Indeks osób
450 Indeks geograficzny
Kierunek egzotyka
(fragment)
Nie ma sensu pytać, dlaczego mimo oczywistego ryzyka i niedogodności ludzie wyprawiają się w góry. Robią to, bo — przytaczając słowa George’a Mallory’ego, niegdyś owładniętego manią zdobycia Mount Everestu — góry po prostu są. Jeden z bohaterów tej książki, Jakub Bujak, którego losy zaprowadziły na himalajski szczyt Nanda Devi Wschodni, sam głowił się nad tym problem. Jak pisał, wyprawy alpinistyczne mogą się wydawać bezsensowne. Ich efektów nie da się wykorzystać z pożytkiem dla ogółu, nie są to też wyprawy naukowe — choć to nie do końca prawda. Wyprawy w Andy z lat 1933–1934 i 1936–1937, na Spitsbergen z 1934 roku, w Kaukaz z 1935 i do Afryki w 1938–1939 miały jasno postawione cele badawcze, które realizowali towarzyszący alpinistom naukowcy — niektórzy z nich byli także wspinaczami.
Ale, powiadał Bujak, do chwili, gdy na góry będziemy patrzeć tylko jak na obiekty przynależące do świata natury, tak długo będzie się nam wydawało, że trudy wspinaczy są irracjonalne. Natomiast gdy oko krytyka dostrzeże oczywisty fakt, że góry są też ukulturowione, bezsensowność trudu alpinistycznego przestanie być tak jednoznaczna. Góry Bujaka były bowiem od dawna zamieszkiwane przez bóstwa, złe duchy i inne licha — a więc chowają się pod warstwą jakiejś „tradycji”. Podobnie zresztą wypowiadał się o górach Janusz Klarner — drugi w zespole Polaków, którzy zdobyli w 1939 roku Nanda Devi Wschodni. Himalaje Garhwalu Klarner rozpoznał jako ostoję braminizmu, zamieszkaną przez liczne bóstwa i zbudowaną w zasadzie z samych świętości. Jakże jednak ciekawe są dalsze spostrzeżenia Bujaka — góry bowiem to także siedlisko „nowoczesności”, przyniesionej tam przez tych, co góry kochają i doceniają ich niebywałą estetykę. Ale to nie tylko romantyczny zachwyt — wspomniana nowoczesność wyrażała się także w entuzjazmie i zapale tych, co w górach „chcą być czynni, pokonywać trudności, zdobywać”. Góry mają więc, powiadał Bujak, „wyznawców” — co za wspaniała analogia do późniejszych uwag Wojciecha Kurtyki, który wspinaczy, tym razem skałkowych, także przecież określił tym samym mianem! Wyznawcy zatem to sekta, która dostrzegła w górach coś, co wymykało się wszelkim racjonalizacjom; góry są jak narkotyk, który pozbawiono — ale czy na pewno? — destrukcyjnego działania. Trzeba ich więc empirycznie doświadczyć, bo tylko tak można je zrozumieć — w tym punkcie Bujak i Kurtyka znów są zgodni. Jeśli mogę poczynić osobistą uwagę, dodałbym do tego następujące spostrzeżenie: żaden sport, który próbowałem uprawiać — a było już ich całkiem sporo — nie dał mi tak niebywałej satysfakcji fizycznej, mentalnej i intelektualnej, jak wspinaczka w każdej swojej postaci. Być może dzieje się tak, ponieważ gdy idziemy wspinać się w góry czy w skały, wówczas idziemy do świata ukulturowionego, ale także do takiego, jaki on jest. To szczególna chwila, w której możemy w przekrojowy sposób doświadczyć, chciałoby się powiedzieć, ejdetycznego świata, a także przekonać się, jak bardzo ten świat do niczego nas nie potrzebuje. Wspinaczka ustawia do pionu — tu nawet najśmielsze dokonania człowieka są mikre w porównaniu z tym, co mogą organizmy inne niż człowiek. Rachityczna, ciepłolubna i łysa małpa, której się wydaje, że rzuciła sobie świat do stóp, w górach i skałach musi więc weryfikować przekonania na temat swojej pozycji i możliwości. Ci którzy chodzą w góry, zazwyczaj są otwarci na tego typu weryfikacje. To nieco osobliwe, ale jakże przyjemne doznanie swoistego oczyszczenia, choć w dobie skomercjalizowanego alpinizmu i wspinaczki ludzie pragną tego doznania coraz rzadziej, bo głównym celem staje się opłacony wyczyn.
Wyświetlane są wszystkie opinie (pozytywne i negatywne). Nie weryfikujemy, czy pochodzą one od klientów, którzy kupili dany produkt.