Mariusz Zemło Fenomen małego miasta
towar niedostępny
dodaj do przechowalniOpis
Mariusz Zemło
Fenomen małego miasta
Są jeszcze miejsca na ziemi – ostatkiem sił nie goni się tam z pracy do domu, nie zauważając, co mija się po drodze; są jeszcze takie miejsca, w których sąsiad znajduje czas, by usiąść na ławie, popatrzeć sąsiadowi głęboko w oczy i powierzyć mu swoje troski, i wsłuchać się w jego boleści; są jeszcze miejsca na polskiej ziemi, w których ludzie znajdują chwile, by spojrzeć w niebo i z zachwytem przywitać klucze powracających z nastaniem wiosny żurawi czy z zaciekawieniem przyglądać się, jak z trawy ospale wysuwają się winniczki, by zażyć odrobiny ciepła; są też miejsca, w których zbierają się ludzie, by w gromadzie śpiewem czy muzykowaniem budować wspólnotę odczuć i przyjacielskich relacji. Są jeszcze i takie miejsca, w których, skoro na jednych przychodzi czas smutku, inni szanują ten stan i przynajmniej nie obrażają powagi chwili, a gdy spada na kogoś radość i wesele, inni wtórują mu w uniesieniu, nastrajając się na odpowiednią nutę, kiedy jedni oddają się postowi i zadumie modlitewnej, inni, choćby nie mieli ku temu powołania, z karnawałem wstrzymują się na inną porę.
Te miejsca przynależą do świata, który teoretycznie nie powinien istnieć już dzisiaj, a istnieje… w małych miastach.
Rok wydania 2022
Wydanie pierwsze
Format 130 x 208 mm
Liczba stron: 312
Oprawa twarda
ISBN 978-83-67557-03-0
e-ISBN 978-83-67557-04-7
Cena 39 zł
Projekt okładki i stron tytułowych Ireneusz Sakowski
Spis treści
Wstęp / 7
Rozdział 1
Małe miasta na niełaskę zdane / 13
Rozdział 2
Przestrzeń małego miasta / 35
Rozdział 3
Społeczność / 87
Rozdział 4
Czas / 127
Rozdział 5
Tradycjonalizm małego miasta / 161
Rozdział 6
Mentalność mieszkańców małych miast / 203
Rozdział 7
Elementy tożsamości — przykład Supraśla / 231
Zakończenie / 285
Bibliografia / 291
Nota bibliograficzna / 305
Indeks osób / 307
Wstęp
(fragmenty)
W obiegu społecznym funkcjonuje wiele opinii o nieatrakcyjności małych miast. Przy tej okazji podkreśla się stagnację, nudę, szarość, bylejakość, wreszcie — ich pospolitość. Niewykluczone, że takie wrażenie może odnieść kierowca szybko mknącego auta, który zabłąkał się w poszukiwaniu drogi do metropolii będącej celem biznesowej wyprawy. To wrażenie może się jeszcze utrwalić, kiedy ów podróżujący zdecyduje się na krótki posiłek w miejscowym
barze i nie znajdzie tam standardów, do jakich przyzwyczaiły go (choć nie bez wyjątku) wielkie miasta. Bieżące sprawy, kolejne telefony, „niedoczasowość” nie pozwalają na to, by pojawiła się szansa zejścia z tego powierzchownego poziomu pierwszych wrażeń nieco głębiej, bliżej rzeczywistości. Po pospiesznym posiłku znowu mknie co sił do celu podróży. A już na miejscu opowiada kolegom, w jakiej to „dziurze” przyszło mu się z konieczności zatrzymać, jak wszystko tam było „niefajne” i że ciągle nie może otrząsnąć się po tym, co spotkał. „Dajcie szybko espresso — woła — bym mógł się pozbyć niesmaku doznań”.
Tymczasem małe miasta mają swój urok. Ta ich właściwość jest zauważana zarówno w relacji do innych skupisk osiedleńczych, jak i w zestawieniu z im podobnymi. Wystarczy lekko zwolnić, a najlepiej na krótki czas zrezygnować z pościgu „za niczym” lub też z „ucieczki od samego siebie” — jak by kto inny wolał powiedzieć — i spokojniejszym okiem na różne tego miasteczka sprawy popatrzeć, by ów urok zauważyć. Wówczas to, co pospolite, może się okazać niepowtarzalne, to co szare — mieniące się wachlarzem wyjątkowo rzadkich barw, co nudne — nadzwyczaj atrakcyjne, co monotonne — tak naprawdę bajeczne itd. Takiemu spojrzeniu na małe miasta niniejsze opracowanie chce wyjść naprzeciw.
Podróżny przemierzający połacie polskiej ziemi doświadcza odmienności krain, które znalazły się na jego szlaku. Zmienia się krajobraz, zmienia się sposób zagospodarowania przestrzeni, zmienia się sposób zasiedlania i jego gęstość, wreszcie i sami ludzie, z wyglądu podobni w zachowaniu, zdradzają typowe dla siebie walory, w zestawieniu z innymi niepowtarzalne. Autor niniejszego opracowania postanowił zabrać Czytelnika na wyprawę po Podlasiu —
w zdecydowanej większości zamieszkanym przez autochtonów, od pokoleń łączących swój los z wydarzeniami (bardziej i mniej burzliwymi) przetaczającymi się przez ziemię wybraną
przez ich przodków na miejsce osiedlenia. Obszary tej krainy wciąż porośnięte są bujnymi lasami i dziewiczymi borami. Kwieciste łąki spotykają się z polami zbóż. O niepowrotnym przemijaniu czasu — i o trwaniu — zdają się przypominać rzeki tych stron: dostojnie płynący
Bug, którego wody ciągną tony piachu i mułu — matrona rzek wschodniej Polski — nieco szybsza i zwinniejsza Narew, meandrująca po puszczańskich ostępach zupełnie kameralna Supraśl. Te sielankowe krajobrazy są przecinane nitkami asfaltowych nawierzchni, a po nich z dużą prędkością przemieszczają się nowoczesne auta, burząc harmonię i naturalny spokój, które podkreślał jeszcze nie tak dawno stukot końskich podków leniwie uderzających o bruk.
W takie przestrzenie z rzadka, tu i tam, wplecione są miasteczka. Miasteczka w przeważającej większości małe, liczące od kilku do kilkunastu tysięcy mieszkańców.
Wyświetlane są wszystkie opinie (pozytywne i negatywne). Nie weryfikujemy, czy pochodzą one od klientów, którzy kupili dany produkt.